poniedziałek, 5 maja 2014

9

Era – Sempire d’Amor

- Life is a bitch, than you die.
- No, honey.
You’re the bitch.

- Tato, ale powiedz mi tak właściwie, jak to jest, że ty też żyjesz?
Zatrzymałeś się nagle tuż przy ślizgawce, spoglądając z góry na twoją malutką kopię w blond wydaniu, która teraz zawzięcie kopała bryłkę lodu swoimi czarnymi ocieplanymi bucikami.
- Przepraszam, Oli, powtórz.
- Dlaczego ty żyjesz, tato? – mały nie wahał się ani chwili – Przecież jesteś stary.
Zabawne, jak wielkie emocje mogą wywoływać dziecięce uwagi, rzucone mimochodem przy zabawie. Pełne gorącej wiary słowa syna „przecież jesteś stary” prześladowały cię jeszcze długo. Cały dzień, noc, dwa treningi, wreszcie uderzyły prosto w sam środek czaski, gdy zobaczyłeś rudowłosego diabła siedzącego w twoim samochodzie na parkingu.
Oho, Michale – diabła? Już nie anioła?
- Nie potrafisz używać kluczyków? – zażartowała, czekając na twoje zwykłe „dzień dobry” i całus w policzek.
Nic takiego nie nastąpiło. Rzuciłeś sportową torbę na tylne siedzenie, zająłeś miejsce za kierownicą i milczałeś, a po twojej głowie kołatała się wizja Oliwiera, patrzącego na ciebie z niesamowitym jak na małolatka skupieniem.
- Michał – Lidia uśmiecha się szeroko, kręcą z politowaniem głową – co się dzieje? Nie chcesz się pobawić? – marszczy brwi, gdy odtrącasz jej dłoń. Oboje wyglądacie teraz jak kłębki nerwów, dwie sfiksowane osobowości o charakterach wojowniczych i nadpobudliwych, które znalazły się na niewielkiej przestrzeni i wygląda na to, że będą walczyć o swoje terytorium.
- To dla ciebie tylko gra – nie pytałeś, stwierdziłeś to wciąż uparcie patrząc w mistyczną pustkę przed sobą, w której nijak nie mogłeś doszukać się nadziei – Tylko się ze mną bawisz.
- Nieprawda – zaprzeczyła drżącym głosem, co skwitowałeś wybuchem śmiechu.
Dlaczego nie przejmowałeś się tym, że ją ranisz? Dlaczego pozwoliłeś swoim emocjom przejąć kontrolę? Dlaczego nagle stałeś się zimny i nieczuły? Dlaczego przestałeś marzyć o niej? Dlaczego drażniły cię jej pytania, żarciki, jej obecność?
Czyżbyś okazał się najpodlejszym z mężczyzn, Michale? Czyżbyś miał już dość? Czyżby właśnie dotarło do twojej podświadomości, co takiego robiłeś, z czego czerpałeś radość, czyimi uczuciami rzeczywiście się nie kierowałeś oraz o kim nie myślałeś w ogóle, kochając się z Lidią?
Czyżby nagle twoja wolność zaczęła cię uwierać?  
- Myślę, że powinniśmy to zakończyć – stwierdziłeś twardo, korzystając z dziwnego przypływu odwagi.
Wydawało ci się, że przyjęła to całkiem dobrze, spokojnie. Przez pierwsze dziesięć sekund może rzeczywiście tak było, później – Lidia rzuciła się w twoim kierunku. Nawet nie zorientowałeś się, kiedy wspięła się na twoje kolana, dociskając cię swoim ciałem do siedzenia. Jej rude włosy przesłoniły ci świat, w dłoniach zamknąłeś jej biodra, odnalazła cię swoimi ustami. Smakowała jak czysta wariacja, jak słodycz połączona z goryczą, jak miłość zmieszana z nienawiścią. Wyraźnie wyczuwałeś intensywną nutę desperacji i determinacji. Była zmotywowana do tego, by pokazać ci, jak bardzo będziesz żałował, a ty podburzałeś jej sprzeciw, oddając żywo pocałunki.
Może wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdybyś nie reagował lub gdybyś ją odepchnął. Może nie czułbyś wtedy tego podniecenia, tej ekscytacji, zewu przygody, ryku twojego męskiego ego, mile połechtanego piękną kobietą w ramionach.
Kłóciłeś się ze sobą. W twojej głowie mieszały się postacie kochającego ojca rodziny i spragnionego kochanka. Dlaczego nie potrafiłeś się opowiedzieć po jednej, konkretnej stronie? Dlaczego brnąłeś w ten toksyczny stan, pozwalając sobie na dualizm zła i dobra?
Lidia była temu winna, była winna wszystkiemu.
Jak można stworzyć małego diabła, chochlika, niebezpiecznego elfa z manią niszczenia, chłonięcia, zagarniania, zatrzymywania dla siebie? Jak można umieścić w ciele siedemnastoletniej dziewczyny duszę prawdziwej femme fatale? Jak można pozwolić jej namieszać w głowie, wpuścić ją do serca, pokochać, zapragnąć, jak można być tak głupim? 
- Ucieknijmy stąd – poprosiła cię, odrywając nagle usta od twoich. Wasze gorące oddechy zmieszały się, czuliście potworny gorąc i ból – Zniknijmy, póki mamy jeszcze czas – szukała twojego spojrzenia. Zacisnąłeś dłonie na jej biodrach, westchnąłeś, uświadamiając sobie fakt, jak bardzo na ciebie działa. Spojrzałeś na jej drobne ciało, złączone z twoim. Zrobiłbyś dla niej wszystko. Dlaczego nie potrafiłeś być silny?
- Dokąd? – szepnąłeś. Nie dałeś rady się kłócić. Zrezygnowany opuściłeś głowę – Dokąd? – powtórzyłeś, gdy milczała.
Coś się w tej chwili zmieniło.
Twój uścisk zelżał, Lidia niepewnie odsunęła się od ciebie. Dłonie, które położyła ci na ramionach, przesunęła na policzki, a potem wplotła w twoje włosy. Zmusiła cię, byś uniósł głowę i spojrzał w jej oczy.
Poddałeś się.
Przez chwilę szukała czegoś w twoim spojrzeniu. Wyglądała na przerażoną, lekko rozchylała usta, oddychała ciężko. Miałeś wrażenie, że zagląda do wnętrza duszy. Sam nie wiedziałeś, czy tego właśnie się obawiałeś. Nie wiedziałeś już niczego.
- A więc stało się – zawyrokowała w końcu, odsuwając nagle swoje dłonie od twojej twarzy, jakby przed chwilą się oparzyła. Jeszcze raz spojrzała na ciebie z niedowierzaniem i zsunęła się z kolan, zajmując miejsce na siedzeniu pasażera – Stało się – powtórzyła cicho, kręcąc wolno głową i przymykając powieki – Dlaczego to zrobiłeś? – nagle zwróciła się w twoją stronę – Dlaczego na to pozwoliłeś?!
Nie krzyczała, lamentowała. Używała tonu, który przyprawiła cię o dreszcze. Piskliwego, bardzo dziecięcego, takiego, jakim najczęściej posługują się upiory w bajkach.
- Nie rozumiem – przyznałeś cicho. Chyba zwariowała, oszalała z rozpaczy. Zaraz rzuci się na ciebie i…
Ale Lidia tylko odwróciła głowę do szyby, wzięła głęboki wdech i poinformowała cię:
- Jedź.
- Gdzie?
- Nieważne. Musimy spokojnie porozmawiać.
- Nie mogę teraz.
- Dobra, więc odwieź mnie do domu. 




I'm nothin without you (...) I don't want it to end.


Eh, te melodramaty.

6 komentarzy:

  1. O rajciu.... znow mieszasz.
    Ciekawa jestem co w ogole z tego wyniknie. Czy Daga ich nakryje? Gdzie? Co z Olim? Czy sie dowie?
    Woele pytan sie klebi...
    Czekam z niecierpliwoscia na kolejny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pytań tyle, co w mej głowie. jak my z tego wybrniemy?
      pozdrawiam też, <3

      Usuń
  2. Oli rozwalił system :D
    zastanawiam się, jak to wszystko się dalej potoczy ;p
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja sie zastanawiam, kim jestes skoro oni wszyscy daja ci przyzwolenie na takie pisanie o nich?

    OdpowiedzUsuń