Era – Sempire d’Amor
- Life is a bitch, than
you die.
- No, honey. You’re the bitch.
-
Tato, ale powiedz mi tak właściwie, jak to jest, że ty też żyjesz?
Zatrzymałeś
się nagle tuż przy ślizgawce, spoglądając z góry na twoją malutką kopię w blond
wydaniu, która teraz zawzięcie kopała bryłkę lodu swoimi czarnymi ocieplanymi bucikami.
-
Przepraszam, Oli, powtórz.
-
Dlaczego ty żyjesz, tato? – mały nie wahał się ani chwili – Przecież jesteś
stary.
Zabawne,
jak wielkie emocje mogą wywoływać dziecięce uwagi, rzucone mimochodem przy
zabawie. Pełne gorącej wiary słowa syna „przecież jesteś stary” prześladowały cię
jeszcze długo. Cały dzień, noc, dwa treningi, wreszcie uderzyły prosto w sam
środek czaski, gdy zobaczyłeś rudowłosego diabła siedzącego w twoim samochodzie
na parkingu.
Oho,
Michale – diabła? Już nie anioła?
-
Nie potrafisz używać kluczyków? – zażartowała, czekając na twoje zwykłe „dzień
dobry” i całus w policzek.
Nic
takiego nie nastąpiło. Rzuciłeś sportową torbę na tylne siedzenie, zająłeś
miejsce za kierownicą i milczałeś, a po twojej głowie kołatała się wizja
Oliwiera, patrzącego na ciebie z niesamowitym jak na małolatka skupieniem.
-
Michał – Lidia uśmiecha się szeroko, kręcą z politowaniem głową – co się
dzieje? Nie chcesz się pobawić? – marszczy brwi, gdy odtrącasz jej dłoń. Oboje
wyglądacie teraz jak kłębki nerwów, dwie sfiksowane osobowości o charakterach
wojowniczych i nadpobudliwych, które znalazły się na niewielkiej przestrzeni i
wygląda na to, że będą walczyć o swoje terytorium.
-
To dla ciebie tylko gra – nie pytałeś, stwierdziłeś to wciąż uparcie patrząc w
mistyczną pustkę przed sobą, w której nijak nie mogłeś doszukać się nadziei –
Tylko się ze mną bawisz.
-
Nieprawda – zaprzeczyła drżącym głosem, co skwitowałeś wybuchem śmiechu.
Dlaczego
nie przejmowałeś się tym, że ją ranisz? Dlaczego pozwoliłeś swoim emocjom
przejąć kontrolę? Dlaczego nagle stałeś się zimny i nieczuły? Dlaczego
przestałeś marzyć o niej? Dlaczego drażniły cię jej pytania, żarciki, jej obecność?
Czyżbyś
okazał się najpodlejszym z mężczyzn, Michale? Czyżbyś miał już dość? Czyżby
właśnie dotarło do twojej podświadomości, co takiego robiłeś, z czego czerpałeś
radość, czyimi uczuciami rzeczywiście się nie kierowałeś oraz o kim nie
myślałeś w ogóle, kochając się z Lidią?
Czyżby
nagle twoja wolność zaczęła cię uwierać?
-
Myślę, że powinniśmy to zakończyć – stwierdziłeś twardo, korzystając z dziwnego
przypływu odwagi.
Wydawało
ci się, że przyjęła to całkiem dobrze, spokojnie. Przez pierwsze dziesięć
sekund może rzeczywiście tak było, później – Lidia rzuciła się w twoim
kierunku. Nawet nie zorientowałeś się, kiedy wspięła się na twoje kolana, dociskając
cię swoim ciałem do siedzenia. Jej rude włosy przesłoniły ci świat, w dłoniach
zamknąłeś jej biodra, odnalazła cię swoimi ustami. Smakowała jak czysta wariacja,
jak słodycz połączona z goryczą, jak miłość zmieszana z nienawiścią. Wyraźnie
wyczuwałeś intensywną nutę desperacji i determinacji. Była zmotywowana do tego,
by pokazać ci, jak bardzo będziesz żałował, a ty podburzałeś jej sprzeciw,
oddając żywo pocałunki.
Może
wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdybyś nie reagował lub gdybyś ją
odepchnął. Może nie czułbyś wtedy tego podniecenia, tej ekscytacji, zewu
przygody, ryku twojego męskiego ego, mile połechtanego piękną kobietą w
ramionach.
Kłóciłeś
się ze sobą. W twojej głowie mieszały się postacie kochającego ojca rodziny i
spragnionego kochanka. Dlaczego nie potrafiłeś się opowiedzieć po jednej,
konkretnej stronie? Dlaczego brnąłeś w ten toksyczny stan, pozwalając sobie na
dualizm zła i dobra?
Lidia
była temu winna, była winna wszystkiemu.
Jak
można stworzyć małego diabła, chochlika, niebezpiecznego elfa z manią niszczenia,
chłonięcia, zagarniania, zatrzymywania dla siebie? Jak można umieścić w ciele
siedemnastoletniej dziewczyny duszę prawdziwej femme fatale? Jak można pozwolić jej namieszać w głowie, wpuścić ją
do serca, pokochać, zapragnąć, jak można być tak głupim?
-
Ucieknijmy stąd – poprosiła cię, odrywając nagle usta od twoich. Wasze gorące oddechy
zmieszały się, czuliście potworny gorąc i ból – Zniknijmy, póki mamy jeszcze czas
– szukała twojego spojrzenia. Zacisnąłeś dłonie na jej biodrach, westchnąłeś,
uświadamiając sobie fakt, jak bardzo na ciebie działa. Spojrzałeś na jej drobne
ciało, złączone z twoim. Zrobiłbyś dla niej wszystko. Dlaczego nie potrafiłeś
być silny?
-
Dokąd? – szepnąłeś. Nie dałeś rady się kłócić. Zrezygnowany opuściłeś głowę –
Dokąd? – powtórzyłeś, gdy milczała.
Coś
się w tej chwili zmieniło.
Twój
uścisk zelżał, Lidia niepewnie odsunęła się od ciebie. Dłonie, które położyła ci
na ramionach, przesunęła na policzki, a potem wplotła w twoje włosy. Zmusiła
cię, byś uniósł głowę i spojrzał w jej oczy.
Poddałeś
się.
Przez
chwilę szukała czegoś w twoim spojrzeniu. Wyglądała na przerażoną, lekko rozchylała
usta, oddychała ciężko. Miałeś wrażenie, że zagląda do wnętrza duszy. Sam nie
wiedziałeś, czy tego właśnie się obawiałeś. Nie wiedziałeś już niczego.
-
A więc stało się – zawyrokowała w końcu, odsuwając nagle swoje dłonie od twojej
twarzy, jakby przed chwilą się oparzyła. Jeszcze raz spojrzała na ciebie z
niedowierzaniem i zsunęła się z kolan, zajmując miejsce na siedzeniu pasażera –
Stało się – powtórzyła cicho, kręcąc wolno głową i przymykając powieki –
Dlaczego to zrobiłeś? – nagle zwróciła się w twoją stronę – Dlaczego na to
pozwoliłeś?!
Nie
krzyczała, lamentowała. Używała tonu, który przyprawiła cię o dreszcze. Piskliwego,
bardzo dziecięcego, takiego, jakim najczęściej posługują się upiory w bajkach.
-
Nie rozumiem – przyznałeś cicho. Chyba zwariowała, oszalała z rozpaczy. Zaraz
rzuci się na ciebie i…
Ale
Lidia tylko odwróciła głowę do szyby, wzięła głęboki wdech i poinformowała cię:
-
Jedź.
-
Gdzie?
-
Nieważne. Musimy spokojnie porozmawiać.
-
Nie mogę teraz.
-
Dobra, więc odwieź mnie do domu.
I'm nothin without you (...) I don't want it to end.
Eh, te melodramaty.
O rajciu.... znow mieszasz.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co w ogole z tego wyniknie. Czy Daga ich nakryje? Gdzie? Co z Olim? Czy sie dowie?
Woele pytan sie klebi...
Czekam z niecierpliwoscia na kolejny.
Pozdrawiam
pytań tyle, co w mej głowie. jak my z tego wybrniemy?
Usuńpozdrawiam też, <3
Oli rozwalił system :D
OdpowiedzUsuńzastanawiam się, jak to wszystko się dalej potoczy ;p
pozdrawiam ;*
Oli - mistrz dwóch akapitów, : D
UsuńA ja sie zastanawiam, kim jestes skoro oni wszyscy daja ci przyzwolenie na takie pisanie o nich?
OdpowiedzUsuńI could ask you the same question, dear .
Usuń