Ellie
Goulding - Your Song
Czasem życie odwraca się do góry nogami, żebyśmy mogli spojrzeć
na nie z innej perspektywy.
Miesiąc później
Wiedziałeś, że to zły pomysł. Ale od pewnego
czasu stałeś się mistrzem ryzyka, pogrywającym ze swoim życiem w bardzo zawiłą
grę. Bez zasad. Z możliwością spektakularnej przegranej.
Nie powinieneś był wychodzić z samochodu, nie
powinieneś był parkować go tak blisko. Teraz było już za późno. Zadzwonił
ostatni dzwonek, czekałeś cierpliwie, szukając jej w tłumie twarzy dzieciaków
wybiegających ze szkoły.
W pierwszej chwili jej nie poznałeś. Gdzie
podział się ten jaskrawy, odważny kolor włosów? Dlaczego usta uśmiechały się
inaczej? Dlaczego błysk w oku był inny? Nawet uniesiona brew, którą cię
powitała, wydawała się być obca, nie jej, nie twoja.
- Cześć... - odezwałeś się, gdy się zbliżyła,
orientując się uprzednio, czy aby ktoś nie zwraca na was przesadnej uwagi. Nie
powinno cię dziwić, że ci nie odpowiedziała, a jedynie wyminęła i wsiadła do
samochodu od strony pasażera. Skoro nie odbierała telefonów i nie odpowiadała
na smsy, nie powinieneś się spodziewać, że przy pierwszej okazji wpadnie ci ze
śmiechem w ramiona, prawda?
Zająłeś miejsce za kierownicą.
- Jedź - poleciła krótko, dyskretnie zaglądając
przez szybę po twojej stronie na ostatnich uczniów wybiegających ze szkoły. Był
piątek.
- Gdzie?
- Gdziekolwiek - wydawała się być rozdrażniona,
a ty czułeś się przez to jak dzieciak, jakby to ona była starsza.
Zatrzymałeś się po dziesięciu minutach cichej
jazdy na parkingu samochodowym gdzieś na końcu świata, w dzielnicy, do której
rzadko zaglądało szczęście - rzadko zaglądał ktokolwiek. Miejsce idealne.
Odetchnąłeś głęboko, odpiąłeś pas i odwróciłeś
się do niej, patrząc, jak marszczy brwi wyglądając przez okno. Jej piękne, rude
włosy miały teraz kolor intensywnie brązowy i były krótsze. Ale mimo to miałeś
ochotę wpleść w nie palce i przekonać się, czy nadal są takie miękkie i tak
pięknie pachną.
- Ładnie wyglądasz.
Prychnęła, odwracając się w twoją stronę. W jej
oczach nie było jadu, którego się obawiałeś, ale nie było też radości.
- Dziękuję - powiedziała grzecznie mimo to, a
potem westchnęła, nie spuszczając z ciebie wzroku - Dlaczego przyjechałeś?
- Chciałem... - nie wiedziałeś, czego chciałeś;
nie umiałeś znaleźć słów.
- Michał - zaczęła cicho, bardzo wyraźnie, jakby
rozmawiała z rozkapryszonym dzieckiem - Nie możemy być razem. Z oczywistych
powodów.
- Wiem, ale... - nie wiedziałeś, cholera.
- Myślałam, że już to sobie wyjaśniliśmy.
Cóż, jeżeli dwa smsy i jedną szybką rozmowę
telefoniczną można uznać za wyjaśnienie...
- Jestem dla ciebie za młoda, a ty masz rodzinę,
którą kochasz - dalej mówiła spokojnie, a ty wierciłeś się na swoim miejscu,
nie potrafiąc znaleźć wygodnej pozycji - Oboje wiedzieliśmy, że ta znajomość na
dłuższą metę nie ma sensu - odetchnęła głęboko, dając ci chwilę na oswojenie
się z tą myślą - Jestem młoda - powtórzyła któryś raz z kolei - Ty także.
Zakochałam się, to prawda.
- W kim? - wyrwało ci się. Cała ta sytuacja nie
miała sensu. Dlaczego tak bardzo teraz przejmowała się wiekiem, skoro przedtem
sama powtarzała, że to... nie ma znaczenia.
Spojrzała na ciebie z niedowierzaniem, a potem
odrzuciła włosy na plecy i zaśmiała się szczerze. Zerknąłeś na nią jak na
wariatkę. Siedziałeś naburmuszony, przygryzając wargę i zaciskając dłonie na
kierownicy.
- W tobie, głuptasie - coś w środku twojego
brzucha zacisnęło się nieprzyjemnie w supeł, za to inna część twojego ciała
zaczęła budzić się do życia. Skarciłeś się w myślach za to, że pozwalałeś sobie
teraz na takie wizje.
- Jestem kochliwą dziewczyną - wzruszyła
niewinnie ramionami, posyłając ci najsłodszy z uśmiechów - Ale spokojnie, poradzę
sobie z tym.
- Co? O co ci chodzi?
- Mam czas, żeby się odkochać i zakochać
ponownie w kimś odpowiednim, nie martw się...
- Lidia - twój głos był zachrypnięty, jej imię
było takie piękne - czy ty... dlaczego? Dlaczego ty to robisz?
Nim zdążyłeś się odsunąć złapała cię za rękę i
pochyliła twarz ku tobie, składając delikatny pocałunek na szorstkim policzku.
- Bo nie jestem twoim przeznaczeniem, wiesz,
Michał? A ty nie jesteś moim - dodała cicho - A ja wierzę w miłość i
przeznaczenie.
Nic nie mogłeś poradzić na to, że im dłużej jej słuchałeś, im dłużej z nią
rozmawiałeś, tym bardziej czułeś się poirytowany.
- Kiedyś nie byłaś tak cholernie sentymentalna -
zauważyłeś oschle, odwracając się od niej do szyby. Nie zareagowałeś, gdy jej
palce zaczęły kreślić skomplikowane wzory na twojej dłoni, ale wymknęło ci się
sapnięcie, gdy opuszkiem palca dotknęła twojego policzka.
- Przepraszam cię - powiedziała, ale nie
słyszałeś w tych słowach ani krzty żalu.
Potem wysiadła z samochodu i rzuciła krótkie:
- Do zobaczenia.
Zamknąłeś oczy i zakląłeś parę razy, kurwa.
cześć, fajnie byłoby, gdybyście zaglądali na Świetlika. żeby wiedzieć czy żyję.
wgl, myślałam o tym czy by sobie nie stworzyć twittera, żebyście mogli być na bieżąco
No to się porobiło...Przeznaczenie ? To do Lidii nie podobne ;>
OdpowiedzUsuńCo z tą Lidią. Co ją wzięło na takie sentymenty. Początkowo nic ją nie obchodziło, a teraz takie teksty.Co do Michala to gościu nie wie czego chce tutaj pyta żony czy może wrócić, a tu nagle tak mu na Lidii zależny. Podsumowując rozdział świetny i jestem zaskoczona.ze tak szybko dodałaś. Zapraszam do mnie na chwilauwagi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO kur.a...!
OdpowiedzUsuńNiby normalne, ze jak sie ma romans to kiedys powinno sie go skonczyc.
Bardzo mozliwe jest tez, ze jedna osoba zakochuje sir w Drugiej podczad schadzek i dlatego koncza sir romanse... no i kwestia oczywista, jak w Misku mozna sie nie zakochac ^^
ale fakt, ze niby Lidka kieruje sie sentymentem w zyciu? Cos mi nie gra...
zdroworozsadkowo jest zaprzestac spotkan z Michalem ale oboje ich to rani....
jesten ciekawa jak dalej potocza sir ich losy.
sciskam, lasica