poniedziałek, 5 stycznia 2015

13

Ellie Goulding - Your Song
Czasem życie odwraca się do góry nogami, żebyśmy mogli spojrzeć na nie z innej perspektywy.
Miesiąc później

Wiedziałeś, że to zły pomysł. Ale od pewnego czasu stałeś się mistrzem ryzyka, pogrywającym ze swoim życiem w bardzo zawiłą grę. Bez zasad. Z możliwością spektakularnej przegranej.
Nie powinieneś był wychodzić z samochodu, nie powinieneś był parkować go tak blisko. Teraz było już za późno. Zadzwonił ostatni dzwonek, czekałeś cierpliwie, szukając jej w tłumie twarzy dzieciaków wybiegających ze szkoły.
W pierwszej chwili jej nie poznałeś. Gdzie podział się ten jaskrawy, odważny kolor włosów? Dlaczego usta uśmiechały się inaczej? Dlaczego błysk w oku był inny? Nawet uniesiona brew, którą cię powitała, wydawała się być obca, nie jej, nie twoja.
- Cześć... - odezwałeś się, gdy się zbliżyła, orientując się uprzednio, czy aby ktoś nie zwraca na was przesadnej uwagi. Nie powinno cię dziwić, że ci nie odpowiedziała, a jedynie wyminęła i wsiadła do samochodu od strony pasażera. Skoro nie odbierała telefonów i nie odpowiadała na smsy, nie powinieneś się spodziewać, że przy pierwszej okazji wpadnie ci ze śmiechem w ramiona, prawda?
Zająłeś miejsce za kierownicą.
- Jedź - poleciła krótko, dyskretnie zaglądając przez szybę po twojej stronie na ostatnich uczniów wybiegających ze szkoły. Był piątek.
- Gdzie?
- Gdziekolwiek - wydawała się być rozdrażniona, a ty czułeś się przez to jak dzieciak, jakby to ona była starsza.
Zatrzymałeś się po dziesięciu minutach cichej jazdy na parkingu samochodowym gdzieś na końcu świata, w dzielnicy, do której rzadko zaglądało szczęście - rzadko zaglądał ktokolwiek. Miejsce idealne.
Odetchnąłeś głęboko, odpiąłeś pas i odwróciłeś się do niej, patrząc, jak marszczy brwi wyglądając przez okno. Jej piękne, rude włosy miały teraz kolor intensywnie brązowy i były krótsze. Ale mimo to miałeś ochotę wpleść w nie palce i przekonać się, czy nadal są takie miękkie i tak pięknie pachną.
- Ładnie wyglądasz.
Prychnęła, odwracając się w twoją stronę. W jej oczach nie było jadu, którego się obawiałeś, ale nie było też radości.
- Dziękuję - powiedziała grzecznie mimo to, a potem westchnęła, nie spuszczając z ciebie wzroku - Dlaczego przyjechałeś?
- Chciałem... - nie wiedziałeś, czego chciałeś; nie umiałeś znaleźć słów.
- Michał - zaczęła cicho, bardzo wyraźnie, jakby rozmawiała z rozkapryszonym dzieckiem - Nie możemy być razem. Z oczywistych powodów.
- Wiem, ale... - nie wiedziałeś, cholera.
- Myślałam, że już to sobie wyjaśniliśmy.
Cóż, jeżeli dwa smsy i jedną szybką rozmowę telefoniczną można uznać za wyjaśnienie...
- Jestem dla ciebie za młoda, a ty masz rodzinę, którą kochasz - dalej mówiła spokojnie, a ty wierciłeś się na swoim miejscu, nie potrafiąc znaleźć wygodnej pozycji - Oboje wiedzieliśmy, że ta znajomość na dłuższą metę nie ma sensu - odetchnęła głęboko, dając ci chwilę na oswojenie się z tą myślą - Jestem młoda - powtórzyła któryś raz z kolei - Ty także. Zakochałam się, to prawda.
- W kim? - wyrwało ci się. Cała ta sytuacja nie miała sensu. Dlaczego tak bardzo teraz przejmowała się wiekiem, skoro przedtem sama powtarzała, że to... nie ma znaczenia.
Spojrzała na ciebie z niedowierzaniem, a potem odrzuciła włosy na plecy i zaśmiała się szczerze. Zerknąłeś na nią jak na wariatkę. Siedziałeś naburmuszony, przygryzając wargę i zaciskając dłonie na kierownicy.
- W tobie, głuptasie - coś w środku twojego brzucha zacisnęło się nieprzyjemnie w supeł, za to inna część twojego ciała zaczęła budzić się do życia. Skarciłeś się w myślach za to, że pozwalałeś sobie teraz na takie wizje.
- Jestem kochliwą dziewczyną - wzruszyła niewinnie ramionami, posyłając ci najsłodszy z uśmiechów - Ale spokojnie, poradzę sobie z tym.
- Co? O co ci chodzi?
- Mam czas, żeby się odkochać i zakochać ponownie w kimś odpowiednim, nie martw się...
- Lidia - twój głos był zachrypnięty, jej imię było takie piękne - czy ty... dlaczego? Dlaczego ty to robisz?
Nim zdążyłeś się odsunąć złapała cię za rękę i pochyliła twarz ku tobie, składając delikatny pocałunek na szorstkim policzku.
- Bo nie jestem twoim przeznaczeniem, wiesz, Michał? A ty nie jesteś moim - dodała cicho - A ja wierzę w miłość i przeznaczenie.
Nic nie mogłeś poradzić na to,  że im dłużej jej słuchałeś, im dłużej z nią rozmawiałeś, tym bardziej czułeś się poirytowany.
- Kiedyś nie byłaś tak cholernie sentymentalna - zauważyłeś oschle, odwracając się od niej do szyby. Nie zareagowałeś, gdy jej palce zaczęły kreślić skomplikowane wzory na twojej dłoni, ale wymknęło ci się sapnięcie, gdy opuszkiem palca dotknęła twojego policzka.
- Przepraszam cię - powiedziała, ale nie słyszałeś w tych słowach ani krzty żalu.
Potem wysiadła z samochodu i rzuciła krótkie:
- Do zobaczenia.
Zamknąłeś oczy i zakląłeś parę razy, kurwa. 



cześć, fajnie byłoby, gdybyście zaglądali na Świetlika. żeby wiedzieć czy żyję.
wgl, myślałam o tym czy by sobie nie stworzyć twittera, żebyście mogli być na bieżąco -i żeby móc publikować głupie wpisy.

3 komentarze:

  1. No to się porobiło...Przeznaczenie ? To do Lidii nie podobne ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Co z tą Lidią. Co ją wzięło na takie sentymenty. Początkowo nic ją nie obchodziło, a teraz takie teksty.Co do Michala to gościu nie wie czego chce tutaj pyta żony czy może wrócić, a tu nagle tak mu na Lidii zależny. Podsumowując rozdział świetny i jestem zaskoczona.ze tak szybko dodałaś. Zapraszam do mnie na chwilauwagi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. O kur.a...!
    Niby normalne, ze jak sie ma romans to kiedys powinno sie go skonczyc.
    Bardzo mozliwe jest tez, ze jedna osoba zakochuje sir w Drugiej podczad schadzek i dlatego koncza sir romanse... no i kwestia oczywista, jak w Misku mozna sie nie zakochac ^^
    ale fakt, ze niby Lidka kieruje sie sentymentem w zyciu? Cos mi nie gra...
    zdroworozsadkowo jest zaprzestac spotkan z Michalem ale oboje ich to rani....
    jesten ciekawa jak dalej potocza sir ich losy.
    sciskam, lasica

    OdpowiedzUsuń