czwartek, 15 stycznia 2015

14

Here is the truth about the truth: it hurts. So we lie.
- Tato, a co robisz, kiedy jesteś sam?
Myślę o bardzo specjalnej dla mnie kobiecie, przez którą moje ciało reaguje na wszystko w inny sposób, jakby widziało świat w krzywym zwierciadle; a ja sam reaguję na nią...
Michał, ty bezmyślny potworze!
Przełknąłeś ślinę, ścisnąłeś mocniej rączkę syna i odwróciłeś się do niego z wymuszonym uśmiechem.
- Tęsknię za wami - powiedziałeś beztrosko, jakby te słowa nie sprawiały ci bólu. Jakby były prawdziwe - czasem zamieniam się też w latającego myszoskoczka.
- Jezu, tato - Oliwier przewrócił oczami - Ile ja według ciebie mam lat?
Dlaczego ostatnio dla wszystkich kwestia wieku była taka istotna?
- Co tam u mamy? - zmieniłeś temat.
Oli nie odpowiedział od razu. Musiał powalczyć chwilę z ciekawością dziecka i dziką chęcią rzucenia się na parkową wiewiórkę, ale potem oświadczył stanowczo:
- Mama też za tobą tęskni.
Och, no...
- Tak?
- Yhym - kiwnął głową, kopiąc w okazały kamyk na ścieżce - Nie mówi mi o tym, bo nie chce o tobie rozmawiać...
- Och.
- ...ale ja to wiem. Słyszę, jak w nocy prosi, żebyś przyszedł.
Cóż to, Michale? Czyżby poczucie winy obudziło twoje martwe, podarte na kawałeczki... serce?
- Tato, ja wiem, że coś jest nie tak - Oli zatrzymał się, spoglądając wysoko na twoją twarz, a tobie zmiękły kolana. Kucnąłeś, próbując znaleźć się na jego wysokości.
- To wszystko jest... - zacząłeś, ale ten inteligentny potwór ci przerwał:
- Nie mów mi o tym, tato - pokręcił głową - Jestem jeszcze dzieckiem, nie chcę się mieszać w sprawy dorosłych póki zły duch nastoletnich lat nie wciągnie mnie w swoje szpony.
- Co? – zmarszczyłeś zabawnie brwi, ale kiwnięciem głowy przyznałeś mu rację.
- Mama za tobą tęskni, ja za tobą tęsknię i ty tęsknisz za nami, więc dlaczego do nas nie wrócisz?
Oli, gdyby to było takie łatwe...

Ten związek nie był fer w stosunku do życia. Nie chodzi już o ilość osób, która została przez was zraniona, ale o cierpienie ich samych.
Lidia się zakochała. W kim? W tobie, Michale. Jest dużą, odważną dziewczynką, dlatego zdecydowała się to wszystko zakończyć. Ale ciebie to boli, uderza w twoją klatkę piersiową jak młot i nie pozwala ci zaczerpnąć powietrza.
Nigdy nie sądziłeś, że odważysz się za nią tęsknić, a jednak świadomość, że mógłbyś żyć bez niej sprawia ci ból. Przeraża. Zatruwa.
Przez chwilę miałeś w swoich dłoniach płomień; trzymałeś perłę, kruchą i bardzo cenną, a jednak mimo wszystko nie byłeś w stanie nad nią zapanować. Lidia jest niszczycielskim typem kobiety, którą wspomina się przez lata. Nie trzeba dążyć jej wielkim uczuciem, żeby nawiedzała cię w sennych koszmarach i mąciła w głowie przy każdej okazji. Jest czymś więcej niż narkotykiem, jest blizną, która na kawałeczku duszy pozostaje do końca. Co z tego, że jest młodziutka, skoro posiada w sobie moc doświadczonej femme fatale?
Jest tworem doskonałym, wiesz o tym. 
Nie możesz jeszcze wrócić doi Dagmary, nie byłbyś w stanie. Zbyt często budzisz się w środku nocy zlany potem, zbyt często budzisz się nakręcony i rozgrzany, rozpalony jak w gorączce przez wspomnienia jej ciała, dotyku, smaku. Nie byłbyś w stanie usnąć z myślą, że twoja niewinna, skrzywdzona żona ma zasypiać obok.
Czułeś się jak narkoman na odwyku. Musiałeś walczyć, żeby wyzbyć się chęci zażycia trucizny, a stawką było twoje małżeństwo, twoja rodzina.
Byłeś wojownikiem i swoim własnym przeciwnikiem. Bo ta cholerna małolata namieszała ci w głowie. Skąd biorą się takie istoty? Dlaczego to robią i czy zdają sobie z tego sprawę? Bardzo starałeś się skumulować całą swoją niechęć, złość, nawet wewnętrzną siłę w nienawiść, w jakieś do bólu przejmujące uczucie inne od miłości, które mogłoby dać ci nadzieję, które pozwoliłoby ci odbić się od dna i którego mógłbyś się złapać, powoli stąpając wąską, stromą ścieżką w szczęście – a miałeś cholernie daleko, bo radość zaczynała się dopiero gdzieś w chmurach, podczas gdy ty, Michale, wciąż tkwiłeś w swoim piekle.
Nie przewidziałeś tylko jednego, że twój płomień, twoja mała perła okaże się zbyt słaba i to się znowu stanie. Jeszcze raz, jeszcze jeden. Ponownie. Oboje wrócicie na start.
Cholera.




I jak?

3 komentarze:

  1. O kurde.... macisz Kochana. Czyzby Misiek mial wyrzuty sumienia?
    Kurde jest rozwazny, bo mimo tego co zrobił ma na wzgledzie dobro.rodziny i swojej zony ktora skrzywdzil.
    czekam z wypiekami na twarzy na kolejny rozdzial, bo koncowka zapowiada genialna dalsza czesc opowiadania.
    buzka

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej ;)
    Przypadkiem trafiłam na Twoje opowiadanie, przeczytałam całość i jak na razie mega mi się podoba!! Jestem ogromnie ciekawa co będzie dalej i jak potoczą się losy tej pary ;)
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo kurczę! Nie mogę się doczekać następnego! Czyżby Michał i Lidia znów zaczęli się spotykać?
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń