The Pierces – Three Wishes
Najtrudniej uleczyć się z miłości, która przyszła nagle.
Wygraliście.
Siódma kolejka Plus Ligi jest wasza. Pierwsze miejsce w tabeli po spektakularnym
meczu z Rzeszowem zakończonym w tie-breaku 17:15. Kibice szaleją, czarno-żółte
pszczółki biegają dookoła boiska. Klub Kibica fałszuje jakąś przyśpiewkę.
Schodzisz
ze swojej pozycji, skaczesz na plecy Mariusza. Krzyczysz coś niezrozumiałego do
jego ucha. On zrzuca cię z siebie i zaczyna szarpać za włosy. Zachowujecie się
jak dzieciaki. Spiker ogłasza najlepszego zawodnika. MVP wędruje do Wlazłego, a
cała wasza drużyna zaczyna głośno skandować jego imię.
-
Ma-rio, Ma-rio!
Jaszcze
kilka dzikich okrzyków, śmiechy, dopiero potem rozciąganie i w końcu autografy
dla kibiców. Ustawiają się tak po każdym meczu. Podchodzicie, bardzo ładnie z waszej
strony, chociaż w sumie za tym nie przepadacie. Żaden z was nie czuje się na
tyle niesamowity i niezwykły, by mógł ot tak rozdawać swoje podpisy. Po co?
-
Można zdjęcie?
-
Jasne.
Obejmujesz
w pół jakąś dziewczynę w meczowej koszulce z numerkiem Mariusza. Uśmiechasz się
niezobowiązująco. Tak, jesteś teraz szczęśliwy. W końcu odnieśliście zwycięstwo.
Dziewczyna
ci dziękuje, a ty szybko łapiesz w dłoń jakiś zeszyt i podpisujesz się markerem.
Imię, nazwisko, numerek. Nazwisko, numerek. Numerek, nazwisko. Imię, nazwisko,
uśmiech. Zdjęcie. Nazwisko, numerek. Imię, numerek, nazwisko. Zdjęcie, uśmiech.
Uśmiech, nazwisko, numerek.
Na
chwilę podnosisz wzrok. Tężejesz, wyraz twojej twarzy nagle się zmienia.
Co
się dzieje, Michale? Czyżbyś się jej tutaj nie spodziewał?
Siedzi
jeszcze na czarnym krzesełku. Nie ma na sobie nic, co mogłoby powiązać ją z
waszą drużyną. Nie założyła czarno-żółtej koszulki, opaski, nie trzyma żadnej
zabawki. Jaskrawe włosy ma rozpuszczone i odrzucone na plecy. Opiera łokcie na
kolanach, a głowę na dłoniach. Patrzy wprost na ciebie intensywnym, przeszywającym
do kości spojrzeniem. Zaciskasz usta. Ona też się nie uśmiecha. Masz wrażenie,
że na coś czeka.
Och,
to łatwe, Michale – czeka na ciebie.
-
Mogę prosić zdjęcie?
-
Tak.
Wracasz
do bezpiecznego rozdawania autografów, ale nie potrafisz się już rozluźnić. Wciąż
czujesz na sobie jej palące spojrzenie. Gdy tylko masz wolną sekundę, uciekasz
do szatni i tam wskakujesz niemal od razu pod prysznic. Klniesz. Chłodna woda ci
nie pomaga. Zaczynasz myśleć o Lidii.
Bardzo
chciałbyś widzieć ją w swoich wyobrażeniach jako dziewczynkę, nietykalną i
zupełnie nie dla ciebie. Lidię z tamtego dnia, gdy cię odwiedziła – w dżinsach
i zabawnym sweterku. Bezbronną, grzeczną, bardzo młodą, nie budzącą w tobie
dzikiej plątaniny uczuć.
Bardzo
chciałbyś, ale nie możesz. Od razu przypomina ci się dotyk jej dłoni w najintymniejszych
miejscach ciała, smak jej skóry, ogień jej ust, rażące włosy zasłaniające w lubieżny
sposób twarz i prośby o to, żebyś nie przestawał. Uświadamiasz to sobie boleśnie
– Lidia nie ma siedemnastu lat. Mentalnie jest o wiele dojrzalsza i zdecydowanie
dużo więcej wie o tym świecie, niż powinna. Zwłaszcza o seksie. Pewna siebie,
świadoma kobieta. Przypominasz sobie jej piersi w koronkowym staniku. Jej ciało
w twoich dłoniach, przy twojej piersi, na twoich udach. Słodki zapach kobiety i
szczęścia. Ciężkie westchnienia wspólnej rozkoszy. Siedemnastolatki nie
uprawiają tak seksu, kurwa.
Nawet
nie sądziłeś, że to wszystko tak na ciebie działa. Nie zauważyłeś tego… Teraz
spoglądasz w dół i jęczysz. Nikogo nie ma, jesteś sam, nie możesz pokazać się w
stanie wzwodu całemu światu. Jeszcze raz rozglądasz się dookoła, nasłuchujesz, czekasz.
Nic się nie dzieje. Nie masz wyboru. Musisz coś zrobić. Zaspokajasz się sam,
myśląc o niej. Tym razem w ogóle nie czujesz wyrzutów sumienia.
Wychodzisz
z szatni i Oliwier rzuca ci się na ręce.
-
Tato! – wrzeszczy ci do ucha, wdrapując się na ciebie – Skopałeś im tyłki! –
śmieje się głośno.
Dagmara
stoi przed tobą, obserwuje was i kręci z politowaniem głową, gdy karcisz
waszego syna, czochrając jego włosy.
-
Wyrażaj się, Mały!
Śmieje
się z ciebie. Twoja żona nagle jest na wyciągnięcie ręki, staje na palcach, a
ty pochylasz się, składa ci szybki pocałunek na ustach.
-
Dobra robota – chwali cię, a ty uśmiechasz się delikatnie.
Jest
pięknie. Idealnie. No, prawie – przed chwilą przeżyłeś na tyle intensywny orgazm,
że drżałeś na całym ciele, myśląc o zupełnie innej kobiecie…
-
Zabierzesz ze sobą Oliwiera? – pyta cię żona. Przyjechaliście dwoma samochodami
– ty wcześniej, na odprawę przed meczem, oni dopiero na spotkanie.
Zastanawiasz
się ułamek sekundy.
-
Nie, przepraszam – patrzysz na nią, a potem na zmartwionego chłopca. Ciągniesz
go za kosmyk włosów, żeby się rozchmurzył – Mam jeszcze sprawy do załatwienia,
trener chciał ze mną pogadać i czuję, że długo posiedzę dzisiaj na masażach –
krzywisz się nieznacznie, udając ból – chyba naciągnąłem sobie coś w dole pleców.
-
Arek! – syn wyrywa się, więc grzecznie odstawiasz go na ziemię, biegnie do swojego
przyjaciela z siatkarskiego boiska.
Dagmara
odprowadza go wzrokiem, a potem uśmiecha cię do siebie i pociąga za twoją
koszulkę. Nachylasz się, a ona szepcze ci na ucho:
-
Gdybyś ładnie poprosił, ja mogłabym… - przerywasz jej szybkim całusem w usta. Chyba
nie chcesz słyszeć tego, co chce ci zaoferować. Sprawiłoby to, że poczułbyś się
jak ostatnia świnia. Lepiej niech milczy – ty możesz się wtedy spokojnie
okłamywać, że nie zrobiłeś nic złego.
-
Doceniam to – mówisz równie cicho – Ale lepiej uważaj, bo…
Któryś
z kumpli z drużyny klepie cię w tyłek.
-
…wszystko ma tutaj uszy – dokańczasz, zaciskając zęby i rzucając udawane
gniewne spojrzenie.
Twoja
żona śmieje się, odstawiasz jakieś teatralne pożegnanie, doganiasz Oliwiera,
łapiesz go pod pachy i składasz mu głośnego całusa na policzku, żegnasz się z
kumplami, ruszasz na parking na tyłach hali.
-
Wiedziałem, że tutaj będziesz.
Lidia
nonszalancko opierała się o drzwiczki twojego czarnego BMW X5. Podniosła głowę,
słysząc twoje kroki. Wiatr rozwiewał jej długie włosy. Niedbale odgarnęła niesforne
kosmyki dłonią i wetknęła za ucho.
-
Nie wiem tylko, czy powinno mnie martwić, że wiesz, jakim jeżdżę samochodem –
nagle sobie o czymś przypomniałeś; rozejrzałeś się dookoła – Powinnaś też
bardziej uważać. Ktoś mógłby cię zobaczyć.
Uśmiechnęła
się pobłażliwie.
-
Byłam ostrożna – wzruszyła ramionami, minąłeś ją, otworzyłeś bagażnik i wrzuciłeś
do niego treningową torbę. Odwróciła głowę, gdy go zamykałeś.
-
Poza tym – dodała – Zawsze mogę powiedzieć, że jestem jedną z twoich wielkich
fanek i nie udało mi się dorwać jeszcze twojego autografu, bo cały czas mi uciekasz.
Oparłeś
się plecami tuż obok niej. Pozostawałeś czujny i wzrokiem monitorowałeś okolicę.
-
Chyba ktoś jest tutaj zazdrosny – zauważyłeś, na co ona prychnęła.
-
Z tym uciekaniem to nie żartowałam.
Butem
kopnąłeś jakiś kamyk.
-
Wiem. Chcesz się przejechać?
-
Wcale nie chcę. Tak sobie tutaj tylko stoję i opieram się o twoje auto, jak
prostytutka czekająca na klienta, bo doskonale czuję się nie robiąc nic, tylko właśnie
czekając i myśląc o tym, jaka dzisiaj piękna pogoda.
Skrzywiłeś
się.
-
Kiepski sarkazm – wzruszyłeś ramionami, gdy zmroziła cię spojrzeniem – Poza
tym, nie wyglądasz jak prostytutka. Jesteś za grubo ubrana – uśmiechnąłeś się,
gdy uniosła brew – Ale spokojnie, zaraz to zmienimy.
O kurde.....
OdpowiedzUsuńAle tetno mam szybkie.
Wiecej-tutaj i co? U mnie nic sie nie laduje :( chlip!
Orgazm pod prysznicem samemu.... nieladnie. Na pewno pomoglaby Mu wyzwolona ruda, ktora siedzi juz dlugo w jwgo myslach.
Biedny Oli. I ze Dagmara niczego nie podejrzewa. Ale Michal jest inteligentnym mezczyzna.
Czekam na nastepny i zapraszam do siebie http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com
ale żeby urwać w takim momencie?! ;c
OdpowiedzUsuńŁasica dobrze gada, u mnie też nic nie ma! polać jej :D
Michał jest troszeczkę niezdecydowany.. Ostatnio potraktował ją z dystansem.. teraz zupełnie odwrotnie.. niezdecydowany chłop jest :D
boję się pomyśleć, co będzie jak Damara się o wszystkim dowie.. jeśli wgl się dowie :D
czekam na następny ;)
Polac? Kiedy i gdzie
UsuńŻadnego picia beze mnie! : D
UsuńJakby sie dowiedziala to dopiero kolo piora by mu zrobila!
OdpowiedzUsuńAle prawda taka, ze jakby suka nie dala to pies by nie wzial.
Co do tego linku co podalas to przeczytalam te wszystkie rozdzialy i dziękuję za nowe blogi
Nie ma nic więcej, bo to Dniu-Kobietowy-Psikus, he he he. : D
OdpowiedzUsuńDzięki za odzew, Michałowi też miło, chociaż szuja z niego. :P
łasica, chyba musisz mi wytłumaczyc o co chodzi z tą metaforą o suce i psie, bo kminię, a wykminic nie mogę : D
Polecam się, całuję, Ja <3
O Ty Lobuzie :*
UsuńJuz spiesze z wyjaśnieniami
Chodzi o to, ze sam Misiek nie jest winny. Fakt ciagnie ich do siebie, ale gdyby sie nie spotkali wiecej razy to nawet nie doszloby do pierwszego razu.
Suka-ruda niewiasta dala siebie Michalowi a pies-Siatkarz wzial co dala ( cialo )
Michale, to dobry objaw, kiedy człowiek będący ostatnią świnią czuje się jak ostatnia świnia - znaczy, że masz jeszcze jakieś resztki przyzwoitości. Rozumiem, że serce (czy czym tam aktualnie myślisz i czujesz) nie sługa, ale szczyptę rozumu i instynktu samozachowawczego warto czasem zachować. Co Ci ta biedna Dagmara zrobiła, że ją tak traktujesz? Nie zdziw się, jeśli pewnego dnia spakuje walizki, zabierze Waszego syna i wyjadą razem gdzieś daleko od Ciebie - będzie miała do tego pełne prawo. Lidia to niedojrzała siksa, której może się wydawać, że świat należy do niej, ale Ty masz rodzinę, za którą jesteś odpowiedzialny, więc może pora się opamiętać.
OdpowiedzUsuńA poza tym, to jest wspaniale, wciągająco i naprawdę z radością i wypiekami na twarzy czytam kolejne rozdziały. Kobiety są pełne sprzeczności...
Czekam na następne. Zapraszam https://chwilauwagi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńnie .
UsuńDzisiaj Michał ma urodziny! Też waga! Pamiętałas?
OdpowiedzUsuń